W tak zwanym między czasie wsiadamy na rowery z Anną eM i zamiast jechać na odpusty wszelakie pod patronem Św. Wojciecha (żeby uzupełnić portfolio tytułowane mianem „reportażu”) – jeździmy po okolicach miejsca zamieszkania wyżej wspomnianej. W tak zwanym między czasie, bo czasu ostatnio okrutnie brakuje.
W miejscu ze zdjęć byliśmy kilka lat temu, ale dopiero w tym roku okazało się, że miejsca po sąsiedzku pilnuje „przesymaptyczna” pani dojrzałego wieku, która nie dość, że wygląda jakby była w zaawansowanej ciąży (brzuch jej wisi tuż nad kolanami) to jeszcze w kółko powtarza (niczym maszyna nakręcana na korbkę) „to teren prywatny, to teren prywatny…”. Nie dociera do poczciwej kobieciny, że już wychodzimy, więc dla pewności ciągnie ten swój brzuch jeszcze kilka metrów za nami („to teren prywatny, to teren prywanty…”), żebyśmy czasem, nie wiem, ściany nie ukradli?
Śmigamy potem polami na tych rowerach, chłonąc krople deszczu.
Brakuje mi wolnego od wszystkiego ;)
I raz jeszcze – wszystkich z Gdyni i okolic zapraszam na jutrzejszy wernsiaż „B-117”.
Startujemy o 19:00 w Klubie Filmowym „Żyrafa” na Waszyngtona 1.
Wstęp wolny oczywiście.
Pozdrawiam!
Ps. 21 też jest bezbłędne :P
Zdjęcie numer 14 powaliło mnie na kolana :o) .. jest nie do opisania .. najlepsze z Twoich wszystkich i najlepsze jakie kiedykolwiek gdziekolwiek widziałam … szacun Trollu :))
Dzięki za tego bloga ;D Pozdrowienia dla Was
kapitalne Pozdrowienia dla Was Polecam
piękne zdjęcia wyjątkowo mało pięknych miejsc…. coś niezwykłego…
podoba mi się to pierwsze zdjęcie i to z tym długim nie wiem co to jest korytarz ,hala produkcyjna?
a stróża z brzuchem nie uwieczniłeś? :)
Nie, jakoś nie wyglądał owy stróż zachęcająco i przyjaźnie ;)
i extra vodka !
Podoba mi się fot z krzesłem, i długi ciemny korytarz ?!
Długi, ciemny to jakaś hala produkcyjna chyba :)
no więc fajna jest
ususzona żaba ??
Tak właśnie :) Ciekawe ile czasu tak się suszyła :)