Dyniogłowy, głowodyni

Swoiste przerwy w dostawach wyobraźni skutkują ciszą krzywo wytartą tym postrzępionym, wilgotnym ręcznikiem zostawionym znowu gdziepopadnie. Ale patrz… Wystarczyło zmrużyć oczy, zacisnąć zęby, odstawić groszki samoistnie uśmiechające i z rękoma w kieszeni po prostu przestać wciągać dym w lewe płuco. Brzuch robi się pełny śliwkowego powietrza, też chciałbyś się unieść i choć na razie unosisz się resztką krzyków milknących w kominie naczyń krwionośnych, to jednak. Mam na imię. A Ty? Pamiętasz?