Uczę się patrzeć na śpiące miasto, na skrawkowość ciemności wychylającej łeb zza pobliskiego domu.
(Wściekłe narządy mowy, ręcę, kręgosłup wyginający się w łuk Twoich brwi. Flegmatyczność.)
Obrazy z głowy. Nic więcej.
Dodane przez
Zbigniew Piotr Piotrowski
RÓWNIE CIEKAWE WPISY...
Poprzedni Wpis
Są takie dni ...
Następny Wpis