Mam ochotę pisać, a kiedy już zasiądę wysublimowanie ruchem zaaferowanej blondynki przed komputerem (z miną bólu spowodowanego wszystkimi grzechami świata) z zaparzoną kawą w filiżance, której kolor wymyślasz codziennie na nowo – pstryk, ochota ulatnia się gdzieś w pomarańczowy pokój i znajdując się po za zasięgiem moich rąk – sobie jest, po prostu.