Piguła z Gdyni

O Pigule z Gdyni krążą internetowe legendy, sposób w jaki jest odbierana przez większość ludzi utwierdził mnie w przekonaniu, że ma więcej przeciwników, niż zwolenników. Myślę, że sama Piguła zdaje sobie sprawę z tego faktu.
Nazywana dziwką, głupią szmatą, popierdoleńcem i pochodnymi, które układają się w potok mało przyjaźnie brzmiących słów – wytrwale trwa w swoim postanowieniu bycia sławną.
Zaproponowałem spontaniczne zdjęcia – bo niby dlaczego nie?
Należę do ludzi, którzy nie mają w zwyczaju oceniania drugiego człowieka, przez pryzmat (w tym wypadku) kilkuminutowych filmików obejrzanych w sieci. Dlaczego? W samej fotografii umiem „oszukać”, pokazać coś w taki sposób, w jaki chcę żebyście Wy to zobaczyli i pokazuję też tylko tyle, ile sam chcę pokazać. I tak jest mniej więcej z Pigułą. To ona wytycza granice.
Skoro lubi to, co robi – to dlaczego miałby jej ktoś tego zabronić?
Przyznaję, miałem wielkie obawy przed tymi zdjęciami – tak naprawdę nie wiedziałem czego się spodziewać.
Piguła okazała się zjawiskowym stworzeniem, kreatywnym i bardzo innym niż na wszystkich filmach, które zdąrzyłem obejrzeć przed spotkaniem. Szczera i wiecznie uśmiechnięta. I uwaga, nie jest głupia!
Wizerunek, który sukcesywnie sobie stwarza, odkrywa tylko jak bardzo kulejąca jest polska tolerancja.
Przepraszam! Brak polskiej tolerancji.
Mało osób zdaje sobie sprawę z tego, że Piguła to dziewczyna z ogromnym dystansem do samej siebie, śmiejąca się razem z internetowym światkiem, który ją otacza, ze wszystkiego co zrobi. Bardzo świadomie manipuluje tym wszystkim. Myślę, że to działa na zasadzie : Ty się śmiej plebsie, ja i tak wiem swoje.

Na zdjęciach gościnnie występuje Stefan – dobry przyjaciel Piguły.
Piguła, pozdrawiam! :)

/Za skrajne stylizacje i makijaż odpowiada Piguła.
Zdjęcia w starym Sanatorium Zdrowotnym, wszelkie rekwizyty znalezione na miejscu (oprócz pączka, oczywiście :)).