Sobota wieczór. Łódź, Bałuty. Oj szybciutki spacerek… Tuż po wyjściu z hostelu na ulicy Rybnej usłyszeliśmy przeciągle-dresowe „kurwa!Kto to?!” skierowane w naszą stronę, więc wieczór mógł być cudny absolutnie. Potem jakoś stało się, że kobiecina z twarzą przesiąkniętą odcieniem bordo przechodząc obok wypierdoliła się soczyście („Bo tak szłam, zagapiłam się jak cipa i się wzięłam […]