A tuż po otwarciu drzwi do swojej głowy, wypchaj mi brzuch motylami. Przecież przychodzi Ci to łatwo.
Opuszczony Dom Dziecka. Poniedziałek. Godziny przedpołudniowe. Przeciskam się z duszą na ramieniu i ledwo. Klinując się nieumiejętnie i tracąc oddech na chwilę. Ale jestem, z głową pełną emocji. Najwyraźniej uzależniony od tego swoistego zapachu wciśniętego w każdy kąt, wilgoci wdzierającej się pod obtartą i upierdoloną już kurtkę, chłodu i przypadkowo trzaskających drzwi w przeciągu… Już […]
10 lat mija od wystawy „B-117”. Dasz wiarę? 10 lat temu dostałem telefon od pewnej pani architekt, która z rozmachem przygotowała adaptację tego pięknego przybytku na tzw. artist in residence, i poszukiwała fotografa, który ogarnąłby temat zdjęć stanu rzeczywistego. I wtedy ogarnąłem. Wejście na absolutnym legalu, prawie pod krawatem i z urzędniczką, która kluczami otworzyła metalowe […]
W ten czwartek sen jest wepchnięty jakby z deszczem spadł i roztrzaskał się o ziemię, bezlitośnie. Ale śpij, przecież od tego jestem.
Tuż po wyjściu z samochodu i dwa kubki kawy później moje poranne rozmemłanie rozlewa się w stronę wstającego słońca. Choć w deszczu i wiatrach niespokojnych to jednak miasto wstało dziś pięknie… Z pozdrowieniami dla przypadkowych bohaterów spotkanych mimowolnie w kadrze…
Z winylowych rozbełtów . Smużyć się między cieniami popołudniowego słońca potrafisz najlepiej, ale w poniedziałki robisz to trochę we wszystkich tempach zwolnionych – ciepłotą ciała nałożonych jakby sztucznie i bylejak. Oddech przysiadłby na lewym ramieniu i próbowałby być głębszy, gdyby tylko mógł się wydostać kominem wilgotnych ścian. A przecież nie może. Więc wierci się na […]
Trzynastych nikt nie lubi, dlatego proszę jeść oczami z poziomu plus dwunastego i minus czternastego jakbyśmy chcieli sprawić, że trzynasty akurat na chwilę przestał istnieć. Wszystko i tak jest postrzegane perspektywą zero-jedynkową, więc naprawdę udawanie rodzaju wszelkiego nie powinno sprawiać najmniejszych problemów. Jak na przykład. Migawki. Higiena umysłu numer siedem tysięcy hybernaście.
O proszę… Piotrowski wypełzł ze swoich zakrwawionych jelit, pociętych członków, obrzyganych brzuchów i innych paskudnych rzeczy po to, żeby poczynić kilka ładnych zdjęć pięknej niewiaście. Klimat bajkowy bliski okolic mojej Wyobraźni i niewykluczone, że podobnych sesji powstanie więcej – już pod konkretnymi tytułami i zainspirowanymi konkretnymi baśniami właśnie… Ale póki co kilka zdjęć Pauliny – […]
Po trzecie. Garściami słońce i wszystko inne powpychane między gałęzie, liście i grudki ziemi. Pięknie!