Tak właśnie. Były szaleństwa na przefantastycznym tczewskim moście, gdzie tłum rowerzystów prawie mi młodych rozjechał. Były szaleństwa na zamku w Gniewie, gdzie na krużgankach troszkę nas wypiździło (że tak się wyrażę). Był Hardcore Still Alive w okolicach zamku, dobry obiad…