W tym roku już raczej (!) butów nie ściągnę. Seria „Poezja Ulicy” zostaje zawieszona do momentu kiedy nastąpią cieplejsze dni. Tadaam! :)
Bywam. Na ulicy nie ma światła, jest półmrok mgliście zataczający się w ciemność. (Bo ja mam tak, proszę Pana, że zawsze włażę tam gdzie nie powinienem. Więc włażę oknem, gruz sypie mi się na głowę, brudzę spodnie i rozcinam dłoń o resztki szyby w tym oknie. Zeskakuję na pokruszone cegłówki, siadam w kącie na starym, […]
I wsiadam. W autobusie ciepłym mlekiem pachnie, starsza kobieta czyta gazetę, ktoś kichnął. Na końcu już mi wszystko jedno, nawet umrzeć bym mógł. Czy coś. Gdzieś.
Bajka o naleśniku. Leży leśnik na leśniku. Bam. /Swoiste przyklejenie się do łóżka w okolicach godziny siedemnastej to najcudowniejszy sposób na zaśnięcie i obudzenie się nazajutrz.
Siedzę i mi się wydaję. Ja mam pana boga w futrze, kiedy się przeciągam wzdłuż czuję jego palce wyprężone na grzbiecie powiedziałaś przy tym intymnym czytaniu na głos. Odrywam kawałki siebie i rzucam na pożarcie czarnym krukom, ręce wsadzam w kieszeń i patrzę jak mnie jedzą, jak ich terytorium zmienia się pod wpływem baniek mydlanych […]
Pod stopami świat układa się w plastry chłodu. (W anomii jakiejś jestem, w pierdolonym szmatławo-tanim czymś gdzie wkurwy rozrastają się w ścianę przemilczenia albo jakieś takiego 'pfff’). Wiele rzeczy się dzieje, ale zdumiewająco dużo rzeczy się nie dzieje.
Nocny tryb życia w tym tygodniu, szwędam się do południa boso po chodnikach mojego miasta i sypiam do dwudziestej.
Cały dialog w architekturze łyknąłem ciężko, jak ogromną tabletę na ból głowy, kręgosłupa, dupy i mózgu szeroko otwartego na nieznane i idiotyczne. Dzielnie dzierżąc wysłużonego Nikona w łapach, temat zgłębiałem niepocieszony koncepcjobrakiem. Łaziwszy gdzieś po zakurzonych bunkrach, starych domach, zamkach, dziurach i innych tajemniczych miejscach szukałem rozmowy, współżycia, współgrania i współtworzenia w nadzieji, że nawet […]