
Zdecydowanie zdjęcie powyżej nie jest moim najlepszym – ale co zrobić? Jestem na nogach od 3 w nocy, nieogolony i z tego co pamiętam już intensywnie śmierdzę, z racji gorączkowej pogody tego dnia. Po za tym samo miejsce zobowiązywało do dziwności – w natężeniu większym niż zazwyczaj.
Dwa tygodnie temu ruszyliśmy w czwórkę na Dolny Śląsk – po drodze zahaczając o psychiatryk w Owińskach.
Ciężko mi teraz wstrzelić się w klimat jaki wtedy nam towarzyszył – było duszno, gorąco, cicho…
































































O psychiatryku ciocia Wikipedia mówi:
Pierwszym dyrektorem zakładu był Friedrich Wilhelm Christian Beschorner, a kolejnym Karl Wilhelm Werner. Do 1920 zakład w Owińskach był jedynym publicznym zakładem dla całej Prowincji Poznańskiej i jednym z najlepiej urządzonych w Niemczech. Rozbudowę obiektu w 1880 roku nadzorował Heinrich Laehr. Według stanu na 1911 rok dysponował 750 łóżkami. Pierwszym dyrektorem po 1920 roku był Stanisław Górny (1886–1934), a po nim nastał Marcin Zieliński. Pod koniec lat 30. planowano zreorganizować zakład i przekształcić go z detencyjnego w ośrodek o charakterze naukowo-leczniczym. Miał też być zapleczem Polskiego Instytutu Badań Dziedziczności. Po wybuchu II wojny światowej, pacjenci szpitala (1100 chorych) zostali zamordowani w ramach akcji T4 (wątek ten porusza Jakub Małecki w powieści Przemytnik cudu). Od 1943 do stycznia 1945 na terenie zakładu znajdował się Arbeitslager Treskau. Podczas działań wojennych część kompleksu została zniszczona.
Ja mówię, że moja Wyobraźnia szaleje po kątach … Widzę te wszystkie eksperymenty na pacjentach czynione przez szalonych, niemieckich doktorów. Skutki uboczne lobotomii są fascynujące – brak ciągłości własnego „ja” – pacjent nie jest świadomy jednego „ja”, codziennie może być kimś innym. No, ale to tylko moja Wyobraźnia, która zazwyczaj działa na pełnych obrotach w takich miejscach 😉
Miejsce fascynujące, zdecydowanie polecam odwiedzić – ot, chociażby żeby zakupić pamiątkową koszulkę z pierwszego zdjęcia 😉
Zdarzyło się też włóczęgostwo bezeksploracyjne 🙂





A za chwilę zaproszę do pałacu w Roztoce!

sensi
lip. 11, 2014Świetne zdjęcia, piękny budynek, niezły klimat
piotrograf
lip. 14, 2014Dziękuję 🙂
Kornatka
lip. 11, 2014Uwielbiam! Szczególnie zdj. nr 1 😉
Ale tych szczątków kotopsa (cokolwiek to było) to Ci jednak nie wybaczę 🙁 – chyba stałam się lekko przewrażliwiona :/
Pięknie, cudownie, ach no i jeszcze historii troszkę było 😉 thx :*
Szkoda, że nie mogłam być z Wami :/
piotrograf
lip. 11, 2014Wybacz – ja tylko dokumentowałem stan zastany 😉 😛
Daniel W.
lip. 11, 2014Jedziesz Pan ostro z tematem! Dobrze ukazany klimat psychiatryka, i ta świadomość tego co się tam stało… Miejsce, które naprawdę trzeba odwiedzić! Ps. teraz pora na „Zofiówke” 😉
piotrograf
lip. 11, 2014Teraz pora na wszystko inne !!! Zofiówka też może być! 🙂