Na brzegu wyobraźni niebo ma inny kolor…
Brązowe kubki, papierosy, twarze.
(Chłodne szepty za oknem, chłodne cienie na ścianie, chłodne ramiona jutra wciskającego się w horyzont tego dnia ciężkiego co to półotwartymi ustami oddycha.)
„Mam czelność Być dziś. Ubrana powłóczyście zachłysnęłam się porankiem.”
„Ludzi można podzielić na ludzi i kawałki gówna, które intensywnie śmierdząc zabiera nam chęć na egzystnecję…”
Koszmarne Dni.
Rozłożywszy chude ramiona z chęci przytulenia tej pomarańczy na niebie Antonina zadrżała.