Babcia Kasia z Trzmielewa.
Nie jest moją babcią, ale na widok jej twarzy tytuł „Pani” w żaden sposób do Niej nie pasuje.
Babcia Kasia kradnie co popadnie. A to ciasto z talerza do kieszeni, szczoteczki do zębów, mydło.
Dlatego też nikt Babci Kasi nie wpuszcza do mieszkania.
/Dochodzę do wniosku, że pogoda dostaje pierdolca. A ja razem z nią. Jest tak goroąco, że polewamy sobie nawzajem głowę zimną wodą z dyspozytora. Jednorazowe polanie wystarcza na ok. dziesięć minut, potem lać trzeba znowu :)
W planach było subtelne gnicie nad brzegiem jeziora, ale popołudniowa burza na to nie pozwoliła.
Po za tym nie mogę wyjść z ostatnio zrobionych zdjęć. Foldery pękają w szwach, a nie posiadam czasu, ochoty i innych pochodnych i niezbędnych.