Opuszczony Dom Dziecka

Opuszczony Dom Dziecka.

Poniedziałek.

Godziny przedpołudniowe.

Przeciskam się z duszą na ramieniu i ledwo.

Klinując się nieumiejętnie i tracąc oddech na chwilę. Ale jestem, z głową pełną emocji. Najwyraźniej uzależniony od tego swoistego zapachu wciśniętego w każdy kąt,  wilgoci wdzierającej się pod obtartą i upierdoloną już kurtkę, chłodu i przypadkowo trzaskających drzwi w przeciągu… Już nawet nie walczę z tym uzależnieniem. Samotne eksploracje opuszczonych miejsc zdrowo podnoszą ciśnienie krwi, nawet jeśli akurat wyobraźnia podpowiada głowie wszystkie sceny z ostatnio obejrzanych horrorów. To są emocje!