„Pokój Pełen Miłości”

„Na wystawę składają się trzy reprezentatywne dla autora cykle fotografii: „Pokój pełen miłości”, „Miłość w czasach zarazy” i „Izolacja” – jak znakomita większość twórczości Piotrowskiego,
są to fotografie niezwykle osobiste, fotografie, w których każdorazowo autor opowiada nam swą własną historię, nawet jeśli kadr zdaje się w pierwszej chwili przedstawiać coś zupełnie innego. Prezentowane na wystawie prace przenoszą nas w świat surrealizmu, rozedrganego emocjonalnie pogranicza między snem a jawą, między namacalną rzeczywistością opuszczonego szpitala, a niemal ekshibicjonistycznymi fantasmagoriami autora – zmuszają widza do zastanowienia się nad otaczającą nas rzeczywistością, własnym jej postrzeganiem i towarzyszącymi temu postrzeganiu emocjami.”

Link: Oficjalna strona Związku Polskich Artystów Fotografików

Pokój pełen miłości
To mogłoby być rozliczenie się z własną przeszłością, próby uwolnienia się od niebezpiecznych głębin w głowie, które czasami wracają jeszcze głębsze niż kiedyś. To mogłyby być próby ugłaskania tej swojej głowy, uczesania jej, ubrania w ochronny czepek i pozwolenia na proces higienizacji myśli. Wyczyszczenie przestrzeni mieszczącej się w punkcie na czubku chaosu towarzyszącemu mi niezmiennie odkąd pamiętam. Ale czy rzeczywiście tak jest? Myśli są dobre, złe myśli też są dobre tylko trzeba je odpowiednio podać, na tyle smacznie by móc trawić je potem bezboleśnie albo chociaż przeżuć bez grymasu.
Czy za dużo myślimy w tych czasach? Czy za bardzo boimy się myśleć? Myślimy w ogóle? Czy pozwalamy sobie stworzyć w głowie krótką historię od której nie będziemy mogli zasnąć albo pojawią nam się wypieki na policzkach? Rejestr osób przyjętych do szpitala psychiatrycznego to swoistego rodzaju kreacyjny autoportret autora obecnego w każdym, wydawać by się mogło przypadkowym kadrze i przypadkowym słowie – ale czy aby na pewno przypadek jest tu kluczowy? Autor zaprasza do własnej głowy, otwiera szeroko drzwi, z rozmachem prawie krzycząc „Masz! Patrz! Taki jestem! Choć nie na każdym zdjęciu to ja…. Tryptyki połączone z wydawać by się mogło przypadkowymi fragmentami z książek – ale czekaj… Czy ten tekst nie budzi Twoich myśli względem fotografii? Czy to rzeczywiście przypadek? Co myślisz?

Miłość w czasach zarazy
W tym pokoju Twojej głowy nie ma klamki, okna i uczuć. Nie ma wiatru co by muskał zmęczoną skórę Twojego bycia. Są słowa w kącie, zwinięte w kłębki ciszy i leżące tak samo jak ja – nieruchomo… Paniczne strachy przed wieczorami, puste pokoje pełne żółtych słoneczników, różowe ubrania i bezbarwna zasłona okalająca półotwarte okno… Więc wchodzę na piętro, w ogromnych oknach z idealnie nierównymi szybkami poukładanymi w szachownicę półprzezroczystości powiewają malownicze pajęczyny białych zasłon, w kwadracie podłogi wszelkie zakamarki ukrywają fragmentu zapachów z poprzednich wieczorów pełnych białego wina, sierści kota, szczekania psa i uśmiechów pełzających od linii obojczyka w górę.

Izolacja
Przyczłapało, usiadło na przeciwko, drąży dziurę w klatce piersiowej. Wciska palce pod żebra myśląc, że oboje się przy tym dobrze bawimy. Pewnie szarpałoby za włosy, gdyby miało ręce. Izolacja powstaje w trakcie izolacji. 10 dni, 10 zdjęć, 10 zaleceń lekarskich i moje próba asymilacji z zastaną rzeczywistością, która swoim ryjem przez pierwsze dni próbuje rozszarpać moją klatkę piersiową. Jednocześnie ta izolacja otworzyła mi oczy na społeczny problem występujący globalnie. Nie jest on niczym nowym, ale dopiero kiedy pojawił się w zasięgu wzroku i osobiście go doświadczyłem, narosło we mnie poczucie beznadziejności, niesprawiedliwości i uczuć pochodnych, które próbowałem zrozumieć. Izolacja dotknęła mnie tylko na płaszczyźnie choroby i bez większych konsekwencji, ale gdyby zastanowić się głębiej sama Izolacja na świecie ma dużo szerszą genezę i skutki. Doświadczamy izolacji na tle rasowym, seksualnym, wyznaniowym. Izolacja technologiczna, w dostępie do wiedzy, czy podstawowych rzeczy jak woda czy pokarm. To rzeczywistość bardzo naturalistyczna, wciśnięta bezczelnie w krajobraz za oknem i ciągle niepotrzebnie obecna.