Horrendum

„Horrendum” to słowo, które niesie w sobie ciemny ciężar – oznacza coś, co budzi strach, odrazę, obrzydzenie. W prezentowanej serii zdjęć ten stan emocjonalny staje się punktem wyjścia do stworzenia narracji o utkaniu bliskim kinu grozy, lecz zakorzenionej w doświadczeniu osobistym.

Tutaj kluczową rolę odgrywają dłonie – zawsze obecne w polu widzenia, jakby były jednocześnie narzędziem i dowodem uczestnictwa. To nie są neutralne gesty; dłonie mogą chwytać, odpychać, bronić, ale także atakować czy kalać. Stają się przedłużeniem lęku, niepokojącym znakiem, że to, co widzimy, nie jest odległą projekcją, lecz dzieje się tu i teraz – z udziałem patrzącego.

Perspektywa tych zdjęć nie pozostawia miejsca na dystans. To punkt widzenia osoby uwięzionej w scenie, uczestnika, a nie obserwatora. Autor nie tworzy obrazu z zewnątrz – wciela się w bohatera horroru i zaprasza nas, abyśmy stali się nim razem z nim. To właśnie w tym napięciu między rolą twórcy a rolą ofiary rodzi się doświadczenie, które balansuje na granicy realności i fikcji.

„Horrendum” jest więc nie tylko wizualnym eksperymentem, ale i studium zanurzenia w grozie. Fotografie są zapisem stanów emocjonalnych, gdzie to, co niewidzialne – napięcie, zagrożenie, panika – znajduje swój materialny ślad w obrazie dłoni, kadrze, w atmosferze gęstej jak cisza przed krzykiem.

Ta seria stawia pytanie o to, jak daleko można posunąć się w doświadczeniu sztuki: czy odbiorca jest jeszcze widzem, czy już współuczestnikiem? Czy horror rozgrywa się na fotografii, czy w naszej wyobraźni, która dopowiada to, czego obraz nie pokazuje?

W ten sposób „Horrendum” staje się nie tyle cyklem zdjęć, ile mechanizmem konfrontacji – z własnym lękiem, cielesnością, a także z cienką granicą między przyjemnością patrzenia a odrazą.