Niewielkie wynajmowane mieszkanie na drugim piętrze, bez balkonu i z pustymi ramkami na białych ścianach zamienia się w pracownię do, jak mi się wtedy wydawało, rzeczy fotograficznie wielkich. Jest zima, 2013 roku.
Drewniany parkiet pamiętający czasy świetności prl’u mieści na sobie już nie tylko wysłużony dywan, kapcie i kanapę ale również warzywa i owoce wątpliwej świeżości, które służą celom artystycznym. Szeroko pojęta sztuka martwej natury – mocno wanitatywna układa się przed moim obiektywem w kompozycje pełne chaosu. I cały ten chaos towarzyszący mi od pierwszego naciśnięcia migawki w aparacie próbuję jakoś uporządkować. Przez otwarte okno wlewa się mroźne powietrze trzymające w garści smród rozkładających się mięsa i ryb, które również okazały się niezbędnym elementem kompozycji podkreślających nietrwałość tej doczesności, które znoszę do domu.
Wygodne dresy, ciepły sweter, kilka litrów słodkiej kawy i kłęby dymu papierosowego sprzyjają wtedy całemu temu procesowi twórczemu.
Wypluwam z siebie lekko całą serię zdjęć – inspiracyjnie pomieszanych Laurą Letinsky, Joelem Peterem Witkinem i oczywiście Janem Suadkiem.
A small rented apartment on the second floor, without a balcony and with empty frames on white walls, turns into a studio for what I believed at the time to be photographically great things. It is winter, 2013.
The wooden parquet, bearing the memory of the glory days of the Polish People’s Republic, holds not only a worn-out rug, slippers, and a couch but also fruits and vegetables of questionable freshness, serving artistic purposes. The broad concept of still life—strongly vanitas-inspired—arranges itself before my lens into compositions full of chaos. And this chaos, which has accompanied me since the first press of the camera shutter, is something I try to bring order to.
Through the open window, freezing air pours in, carrying with it the stench of rotting meat and fish—essential elements of the compositions that emphasize the impermanence of this existence, which I bring into my home.
Comfortable sweatpants, a warm sweater, a few liters of sweet coffee, and clouds of cigarette smoke all aid this creative process.
I effortlessly produce an entire series of photographs—artistically inspired by Laura Letinsky, Joel-Peter Witkin, and, of course, Jan Saudek.