O Bastet mógłbym napisać historię rodem z zagranicznych, niszowych filmów o trudnej sztuce miłości.
Mógłbym ją napisać i zastanawiać się czy ta historia, aby na pewno jest prawdziwa.
I czy na pewno zdarzyło mi się spotkać tę kobietę.
Poznaliśmy się kilka lat temu w jednej z rosyjskich restauracji, gdzie Bastet śpiewała stare piosenki Edit Piaf kulejącym francuskim.
Dość absurdalnie.
Tuż po jej występie wyciągnąłem aparat, żeby pstryknąć zdjęcie i w tym momencie ona powiedziała coś w stylu „Ja haczu jeszczo…”, co miało najwyraźniej znaczyć, że chce jeszcze i więcej.
Bastet była jak kot – piękna, niezależna.
Nasza znajomość była bardzo krótka, aczkolwiek intensywna.
Po tych zdjęciach, już nigdy więcej jej nie spotkałem.
;)
Zdjęcia przeleżały na komputerze kilka lat.
no coz?!….tak mnie zatkalo, ze dopiero dzis jestem w stanie to co zobaczylam skomentowac….zmieszanie, podziw, ekscytacja na koncu zazdrosc….!?….uwielbiam Twoje szalenstwa….Piotrze…..kiedy masz wolne terminy?…hahahaha
Ja nieskromnie powiem, że lubię jak ludzi zatyka :)
A terminów wolnych bardzo dużo w chwili obecnej – musisz zaszaleć, żebyś po 70tce nie żałowała, że się nie zdecydowałaś ;)
Ech, ty fantasto :-) Rosyjska restauracja…
Wystawę szykujemy w PNT, zdjęcia dostarczyłeś?
Ja bardzo lubię rosyjskie restauracje :)
:D
Z czego się śmiejesz? :D
imponujące, wszystko
Dziękuję :*
wszystkie Twoje fotki są super, jednak te przykuwają najwięcej uwagi… no cóż piękne kobiece ciało:P
Co prawda to prawda – piękne kobiece ciało ;)
Ja ma tylko jeden problem, jak tu się skupić na ocenie foto ;)
Oczy zasłoń, oczy ! ;)
Piękna modelka,trafnie dobrana w całą kompozycję i klimat zdjęcia, ciekawy pomysł… pokłon dla fotografa:)
MARKU !
Nie kłaniaj się tak nisko, bo głową w beton zaryjesz ;P ;)
Piękne, piękne, piękne… super klimat… brak słów :)
Dzięki Yolando :*