Bastet

O Bastet mógłbym napisać historię rodem z zagranicznych, niszowych filmów o trudnej sztuce miłości.
Mógłbym ją napisać i zastanawiać się czy ta historia, aby na pewno jest prawdziwa.
I czy na pewno zdarzyło mi się spotkać tę kobietę.
Poznaliśmy się kilka lat temu w jednej z rosyjskich restauracji, gdzie Bastet śpiewała stare piosenki Edit Piaf kulejącym francuskim.
Dość absurdalnie.
Tuż po jej występie wyciągnąłem aparat, żeby pstryknąć zdjęcie i w tym momencie ona powiedziała coś w stylu „Ja haczu jeszczo…”, co miało najwyraźniej znaczyć, że chce jeszcze i więcej.

Bastet była jak kot – piękna, niezależna.
Nasza znajomość była bardzo krótka, aczkolwiek intensywna.
Po tych zdjęciach, już nigdy więcej jej nie spotkałem.

;)

Zdjęcia przeleżały na komputerze kilka lat.

16 thoughts on “Bastet

  1. no coz?!….tak mnie zatkalo, ze dopiero dzis jestem w stanie to co zobaczylam skomentowac….zmieszanie, podziw, ekscytacja na koncu zazdrosc….!?….uwielbiam Twoje szalenstwa….Piotrze…..kiedy masz wolne terminy?…hahahaha

    1. Ja nieskromnie powiem, że lubię jak ludzi zatyka :)
      A terminów wolnych bardzo dużo w chwili obecnej – musisz zaszaleć, żebyś po 70tce nie żałowała, że się nie zdecydowałaś ;)

  2. wszystkie Twoje fotki są super, jednak te przykuwają najwięcej uwagi… no cóż piękne kobiece ciało:P

  3. Piękna modelka,trafnie dobrana w całą kompozycję i klimat zdjęcia, ciekawy pomysł… pokłon dla fotografa:)

    1. MARKU !
      Nie kłaniaj się tak nisko, bo głową w beton zaryjesz ;P ;)

Comments are closed.