Henryka

Henryka jest sympatyczna, tarmosi te swoje skarpetki w rękach i opowiada.
I nawet jeśli chcę wtrącić jakieś swoje słowo, uwagę lub po prostu przytaknąć to zachowuje się jakby zupełnie jej to nie obchodziło – to ona jest ważniejsza, ona mówi, wie więcej i więcej przeżyła. Nic nie zapowiadało tej rozmowy i tych zdjęć, mijałem ją siedzącą w lesie na zwalonym drzewie, pytając czy ten jej szczekający wilczurowaty pies nie rzuci się na mnie z zębami. Pani szeroko roześmiana, że nie i, że poprzedni który już nie żyje to może i owszem. I tak się zaczęło właśnie.
O pewnych ludziach można powiedzieć, że na twarzy mają świadectwo życia. I tak jest z Henryką właśnie.