Z traktora wybiega roześmiany jegomość i biegnąc po swoim polu ziemniaków (w moją stronę biegnąc, rzecz jasna) krzyczy „jak wyszło?!”.
„No wyszło, o tak ..” i wyciągając przed siebie ramię pozwalam zajrzeć w wyświetlacz aparatu.
Następuję krótka wymiana zdań na temat cen ziemniaków, suchości gleby i wszystkich kurestwach rozciągających się w niedogodności ogólne. Dostaje maila do żony jegomościa, ponieważ jegomość nie pamięta swojego. I po wysłaniu owych zdjęć uświadamiam sobie, że znowu nie zapytałem o imię. Niekulturalna świnia jestem.