Śnisz.
Choć tak naprawdę nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Wiem, że było bardzo realnie, powinienem pamiętać.
W transie jest Natalia, w transie i w brzydkiej sukience przegląda kwiaty w Twoich włosach, pokazując myśli.
Myślisz mi się powłóczyście, napełniając czas swoją nieobecnością, nie poznaję ludzi. Jesteś.
Jesteś cichy, jak ja.
Dziewięć godzin, pół godziny, szklane oczy Angeliki, truchlejącość, martwość, podniecenie. Wyobraźnia.
Wiem, że w końcu się uda i powrócę ciut inny, łatwiejszy do odczytania.
Mentalne samobójstwo w chaosie ciasnych ulic.
Skurwysyństwo ramieniowe, podskórnie tocząca się krew buzuje, pęka głowa, ze środka wylatują ptaki.
Nie dzieje się nic, czułości i brzydkość. I chaos opętał moje wszystko. Nakładam się zielonym kolorem w świat.
Milczę.