Nieprawda jest kojąca.
W nocy wstaje i pytam wszystkich wokół, czy to była na pewno trójka dzieci, zjadam banany z lodówki i siedzę potem przez chwilę na brzegu łóżka kontemplując swoją lewą dłoń.
I wracam tuż przed wubuchem swojej głowy, mnie świadomy, z podrapanymi plecami.
Dziwna dziewczyna dostaje mandat w naszym autobusie, patrząc na Nią – czuję się jakbym pił herbatę w przeciągu.
Dziwna Dziewczyna równie Dziwnie Mówi.
Siedzi we mnie niesamowity spokój. I brak uśmiechu. I dużo bieli. I pianista bez rąk.