Ułożony prawą stroną do okna, wdychając zapach zielono pachnącej poduszki co chwilę otwieram oczy. Rzeczywistość układająca się pod powiekami burzy spokoje ducha, wewnętrznie krzyczę rozłożywszy ręcę do milczącego sufitu, nieruchomych zasłon, cichnącego dnia. Ściany zdają się przysuwać za każdym razem gdy chce wziąść głębszy oddech,zdają się przygniatać, ściskać, dusić. W głowie tłuczą się białe talerze, brzdękają sztućce, szurają drewniane dłonie zaciskające palce na wystających sutkach przyszłości. Czy coś.
Chaotycznie otwierając drzwi, wstawiam wodę na kawę i siadam do klawiatury. Weź pigułkę… myśli mi się intensywnie, choć zdajemy sobie sprawę (my wszysycy w tym pokoju okraszonym północnym mrokiem), że można tylko sześć dziennie i że limit już przekroczyliśmy.
Widzę ten dom (kurwa mać…), w trawie leżą chrupiące jabłka, wietrzny dzień, uniesienia. Lubieżnie toczysz spojrzeniem pokój na poddaszu, wszelkie twarze w pozłacanych ramach jakby czekając, uśmiechają się. Z lubością, dźwięk skrzypiących drzwi w kolorze nieba, porcelanowe zatrzaski, szuflady pełne niewysłanych listów (Filipe…). Wspominamy przyszłość i choć tak naprawdę czuję się Sam w owym pokoju to czytam na głos, na wszelki wypadek gdyby ktoś miał przyjść, zapukać, rozdwoić wszelkie „za”. Bo sprzeciwiamy się sprzeciwom. Chaosie …
Z sennych kart pamiętam, latamy niesieni nadzieją, że tuż przy siódmej chmurze ciepło porannej filiżanki kawy poczujemy na drżącej skórze, przymkniętych ustach i drgających ramionach. Wyrzucamy obrazy z głowy, wyrzucamy wirtualnie, Oni głośno się śmieją, ich stopy, ich brzuchy, wrastamy w drzewo naniesione białą farbą na zniszczone płótno nocy, nie oddycham chyba i wszystko wydaje się być na wyciągnięcie ręki.
MyśloStan – kurwamaćjapierdolizm uroczysty, ulubiony i najpiękniejszy uprawiając zakładam się z samym sobą ile wytrzymam i który z nich okaże się silniejszy. I choć z szarości powstaliście i w szarość polegniecie – powiedział mój Chrystus osobisty z parapetu, umalowany czerwoną szminką – nikt nie zrozumie, a mi lepiej będzie kiedy się uwypuklę namacalnie prawie.
(Otwieram kilka folderów ze zdjęciami, wybieram, sklejam i tyle. Bez głębszego przekazu myślę.)
Ułożona lewą stroną do okna, w pozycji klasycznie siedzącej palę papierosy, chłonę muzykę, nastarajam się na jutrzejszy dzień w kwiatowy wzory przypominające malwy, pszczoły, miód i miłość.
Chciałam powiedzieć …